Przepraszam kochani, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam czasu ;c
I od dłuższego czasu jestem chora ;c
I od dłuższego czasu jestem chora ;c
Postaram się nadrobić ten stracony czas ;D
Zapraszam także do komentowania rozdziału ;*
Każdy komentarz znaczy dla mnie wiele <3
A teraz bez przynudzania zapraszam na nowy rozdział <3
*Oczami Nialla*
- Jak to nic nie macie ?! - byłem wkurzony. Policja to policja, powinna coś robić, a nie siedzieć i przekazywać złe wieści.
- Robimy co w naszej mocy. Przesłuchaliśmy wszystkich sąsiadów, obejrzeliśmy nagrania z kamer. Zabezpieczyliśmy odciski palców w mieszkaniu i nie znaleźliśmy nikogo podejrzanego. - powiedział policjant.
- I nic nie macie ?! To jest chore!
- Panie Horan. Wiemy, że pana narzeczona jest w ciężkim stanie i, że pan jak najszybciej chce znaleźć winnego, ale to wymaga czasu....
- Czasu?! Jakiego czasu?! - wstałem z krzesła, ale mężczyzna gestem ręki kazał mi usiąść, co uczyniłem.
- Mógłbym zadać panu kilka pytań?
- Proszę... - powiedziałem obojętnie.
- Ech... Czy pańska narzeczona miała wrogów. - spytał.
- Nie... Raczej nie... Nic mi nie wiadomo. - rzekłem.
- Czy ktoś w ostatnim czasie jej groził? - zamyśliłem się lekko. " Perrie. Fuck. Przecież nie wsypie laski przyjaciela. Sam ją najpierw muszę o to spytać..."
- Nie przypominam sobie.
- To na razie wszystko. Dziękuję, będę z panem w kontakcie. - rzekł policjant.
Pospiesznie wyszedłem z komisariatu i skierowałem się w stronę samochodu.
- Co jest Niall? - spytał Harry patrząc na mnie.
- Zawieź mnie jak najszybciej do naszego domu.
- Dlaczego? - spytał zdziwiony Loczek.
- Natychmiast! - powiedziałem wkurzony.
- Doobra... - powiedział Harry podnosząc do góry ręce.
Po kilkudziesięciu minutach wpadłem do pokoju gdzie siedzieli Louis, Liam, Zayn, Sophie, Eleonor i Perrie...
- Ty... - skazałem na blond włosom stając na przeciw niej. Siedziała na kanapie obok Zayna.
- Co ja? - spytała zdziwiona.
- Rzuciłaś ją tym szkłem !
- Niall! Co ty pieprzysz ? - spytał Zayn wstając.
- Twoja dziewczyna groziła Nicol! - wydarłem się. - I prawdopodobnie to przez nią jest w szpitalu.
- Jak to? - spytał zdziwiony Lou. - Niki nic nie mówiła.
- Bo nie chciała. Sam słyszałem. Wtedy na ty biwaku kiedy ona... - wskazałem na Pez. - ... poszła zaprowadzić Nicol do pokoju.
- Wiem, że mnie nie lubisz, ale nie musisz ze mnie robić kryminalistkę. - powiedziała blond włosa. - A w ogóle co ona cię interesuje ? Tak nagle znajduje się we waszym życiu. Spędzacie z nią czas jakby była nie wiadomo kim. Ona wam mąciła tylko w głowach. Ona leciała na waszą kasę.
- Skończyłaś swój monolog? - spytałem kpiąc. - Gdybyś nie zauważyła była naszą, a w szczególności moją przyjaciółką. Nie masz prawa tak o niej mówić!
- Ale ja jej nie lubiłam. Skończyłeś?
- Tak, ale na policji powiem o tej groźbie. - uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem w stronę drzwi.
- Policja...? - powiedziała niepewnie El.
- Niall odbiło ci? - spytał Zayn.
- Mnie ? Może i tak, ale chce po prostu znaleźć tego co jej to zrobił. - i wyszedłem.
Ruszyłem w stronę miejsca gdzie to się wszystko stało. Dom Nicol. Po kilku minutach stałem już pod jej domem. " Nie martw się skarbie " - pomyślałem. " Znajdę winnego. On lub ona zapłaci za to co tobie zrobił. "
- I nic nie macie ?! To jest chore!
- Panie Horan. Wiemy, że pana narzeczona jest w ciężkim stanie i, że pan jak najszybciej chce znaleźć winnego, ale to wymaga czasu....
- Czasu?! Jakiego czasu?! - wstałem z krzesła, ale mężczyzna gestem ręki kazał mi usiąść, co uczyniłem.
- Mógłbym zadać panu kilka pytań?
- Proszę... - powiedziałem obojętnie.
- Ech... Czy pańska narzeczona miała wrogów. - spytał.
- Nie... Raczej nie... Nic mi nie wiadomo. - rzekłem.
- Czy ktoś w ostatnim czasie jej groził? - zamyśliłem się lekko. " Perrie. Fuck. Przecież nie wsypie laski przyjaciela. Sam ją najpierw muszę o to spytać..."
- Nie przypominam sobie.
- To na razie wszystko. Dziękuję, będę z panem w kontakcie. - rzekł policjant.
Pospiesznie wyszedłem z komisariatu i skierowałem się w stronę samochodu.
- Co jest Niall? - spytał Harry patrząc na mnie.
- Zawieź mnie jak najszybciej do naszego domu.
- Dlaczego? - spytał zdziwiony Loczek.
- Natychmiast! - powiedziałem wkurzony.
- Doobra... - powiedział Harry podnosząc do góry ręce.
Po kilkudziesięciu minutach wpadłem do pokoju gdzie siedzieli Louis, Liam, Zayn, Sophie, Eleonor i Perrie...
- Ty... - skazałem na blond włosom stając na przeciw niej. Siedziała na kanapie obok Zayna.
- Co ja? - spytała zdziwiona.
- Rzuciłaś ją tym szkłem !
- Niall! Co ty pieprzysz ? - spytał Zayn wstając.
- Twoja dziewczyna groziła Nicol! - wydarłem się. - I prawdopodobnie to przez nią jest w szpitalu.
- Jak to? - spytał zdziwiony Lou. - Niki nic nie mówiła.
- Bo nie chciała. Sam słyszałem. Wtedy na ty biwaku kiedy ona... - wskazałem na Pez. - ... poszła zaprowadzić Nicol do pokoju.
- Wiem, że mnie nie lubisz, ale nie musisz ze mnie robić kryminalistkę. - powiedziała blond włosa. - A w ogóle co ona cię interesuje ? Tak nagle znajduje się we waszym życiu. Spędzacie z nią czas jakby była nie wiadomo kim. Ona wam mąciła tylko w głowach. Ona leciała na waszą kasę.
- Skończyłaś swój monolog? - spytałem kpiąc. - Gdybyś nie zauważyła była naszą, a w szczególności moją przyjaciółką. Nie masz prawa tak o niej mówić!
- Ale ja jej nie lubiłam. Skończyłeś?
- Tak, ale na policji powiem o tej groźbie. - uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem w stronę drzwi.
- Policja...? - powiedziała niepewnie El.
- Niall odbiło ci? - spytał Zayn.
- Mnie ? Może i tak, ale chce po prostu znaleźć tego co jej to zrobił. - i wyszedłem.
Ruszyłem w stronę miejsca gdzie to się wszystko stało. Dom Nicol. Po kilku minutach stałem już pod jej domem. " Nie martw się skarbie " - pomyślałem. " Znajdę winnego. On lub ona zapłaci za to co tobie zrobił. "