poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 11

*Oczami Louisa* 

 - Ile czasu dajecie? - spytał Zayn.
 - 10 minut. - rzucił Irlandczyk.
 - No co wy. Nie znacie Harrego? Daje co najwyżej 5 minut. - rzuciłem.
 - Ale na co? - spytała zdziwiona Pez.
 - Na to ile wytrzymają bez kłótni. - zaśmiałem się.
 - Czy ty masz dobrze z głową?! - usłyszeliśmy i zaczęliśmy się śmiać, ale przestaliśmy kiedy usłyszeliśmy tłuczone szkło. Spojrzeliśmy po sobie i popędziliśmy do kuchni. Przeraziło mnie co tam zobaczyłem. Kuchnia była prawie cała biała, porozrzucane jajka, talerz rozbity na podłodze. I jeszcze inne rzeczy. Jakby wybuchła tam wojna. Obydwoje byli na maksa wkurzeni. Szybko złapałem dziewczynę za nadgarstki i pociągnąłem ją do tyłu z dala od noży. Zayn zrobił podobnie z Harrym tylko go odsunął w drugi kont.
 - Zabiję cię Styles ! Zabiję ! - zaczęła krzyczeć. Zatkałem jej buzię. Próbowała się wyrwać, ale ja byłem silniejszy. No cóż bywa.
 - Czy wam się coś w głowach poprzewracało? - spytał spokojnie Liam.
 - Nie moja wina, że wasz przyjaciel to dureń. - rzekła Nicole gdy wziąłem rękę z jej ust.
 - Ja dureń? JA! A kto rozbił jajko na moich włosach? - krzyknął lokowaty.
 - A kto najpierw wrzucił mnie pod prysznic, a potem zaczął dmuchać mąką?! Może ja?! - znowu zatkałem jej buzię. Tym razem próbowała mnie ugryźć.
 - Ale to twoja wina ! - krzyknął Harry.
 - Dość tego! - Li podniósł głos. - Jesteście obydwoje winni, jasne? - spojrzał najpierw na Harrego, a potem na Nicole. - Louis, masz zamek w drzwiach. Weź ją do siebie i zamknij. Tylko pilnuj jej. - przytaknąłem głową. - Zayn i Perrie. Weźmiecie Harrego do jego pokoju i go jakoś uspokójcie. A my Niall postaramy się tu posprzątać. - blondyn leniwie pokiwał głową na "dobrze".
 - Chodź - szepnąłem do Nicole.
 - Nie. Nigdzie z tobą nie idę! - krzyknęła.
 - A chciałem po dobroci. - rzekłem i przewiesiłem sobie dziewczynę przez ramię, po czy ruszyłem do swojego pokoju. Przez cały czas wierciła się i wbijała mi paznokcie gdzie popadnie. Gdy przekroczyłem już próg pokoju, szybko zamknąłem drzwi, a klucz schowałem na razie do kieszeni.
 - Wypuść mnie! - krzyknęła. - Ja chcę do domu!
 - W takim stanie Cię nigdzie nie puszczę. I nie krzycz. Jeszcze dobrze słyszę. - spojrzałem się na nią. - Tam jest łazienka. - wskazałem palcem. - Idź się umyć. Wyglądasz koszmarnie. - zaśmiałem się i z jej włosów wyciągnąłem kawałek skorupki.
 - Daj mi ręcznik i jakąś bluzkę. - powiedziała już spokojniej. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej wszystko o co prosiła, po czym położyłem się na łózko.

*Oczami Nicole* 

 Przejrzałam się w lustrze. Jak ja wyglądam? Nienawidzę Harrego. Zemszczę się na nim. Jeszcze nie wiem jak i kiedy, ale się zemszczę. wtedy może zrozumie, ze nie warto ze mną zadzierać. Najpierw zajęłam się wyciąganiem skorupek od jajka z włosów. Ściągnęłam ubranie i weszłam pod prysznic. Użyłam jakiegoś żelu chłopaka. Mam nadzieję, że nie będzie się gniewać. Gdy skończyłam ubrałam na siebie bluzkę Louisa, która sięgała mi do połowy ud. Co by tu zrobić rzeczami Harrego. Poszukałam nożyczek. Znalazłam je dość szybko. Zaczęłam wycinać różne kształty i wzorki, po czym rzuciłam wszystko w kąt. Wyszłam z łazienki i wskoczyłam na łóżko obok Louisa. 
 - Mój ulubiony żel...  - zaciągnął się moim zapachem.
 - Przepraszam, ale trochę go zużyłam. - zaśmiałam się. On odwzajemnił uśmiech i poszedł się wykąpać. Wtuliłam się w jego poduszkę z zamiarem zaśnięcia. Chłopak w łazience spędził około 20 minut.
 - Kotek, będzie ci zimno. - usłyszałam nad uchem i poczułam miękką kołdrę na moich nagich nogach i rękach. 
 - Tobie na pewno. - rzekłam. Miał na sobie tylko bokserki.  Odwróciłam się w drugą stronę aby nie patrzeć na niego. 
 - Ale ty tu jesteś i mnie ogrzejesz. - wtulił się w moje plecy, a mnie przeszedł dreszcz. - Harry się wkurzy kiedy zobaczy co zrobiłaś z jego ulubioną bluzką. 
 - No i mam to gdzieś. - powiedziałam oschle. - Możesz mi nie przypominać o tym co się dzisiaj stało? - usiadłam i spojrzałam w jego stronę. - Mam go dość. Możesz mi powiedzieć co ja mu zrobiłam? Staram się być... miła. - moje oczy się zaszkliły. 
 - On taki jest. Nawet nie wiesz co nam potrafi zrobić. 
 - I wolę nie wiedzieć. - rzekłam przecierając oczy i kładąc się z powrotem tak jak leżałam. Chłopak ściągnął lekko materiał z mojego ramienia i zaczął składać pojedyncze pocałunki. - Przestań. - powiedziałam śmiejąc się. 
 - Nie moja wina, że tak seksownie wyglądasz. 
 - Proszę przestań, bo stanę się nie mila. - wysyczałam. Louis odsunął się lekko, a ja poczułam się głupio, że tak go potraktowałam. Jednak starałam się o tym nie myśleć i pójść spać. Jednak nie mogłam. Odwróciłam się w jego stronę. - Śpisz? - szepnęłam. Otworzył oczy. 
 - Nie. 
 - Mogę się przytulić? - spytałam z nadzieją. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się. Wtuliłam się w jego ciepły tors. To pomogło, gdyż po krótkiej chwili zasnęłam. 

4 komentarze:

  1. Też bym chciała zasnąć w jego ramionach och..
    To cudne.
    Czekam na nn.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAPRASZAM NA 1 ROZDZIAŁ .xx

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń