- Nawet człowiekowi spokojnie zjeść nie pozwalają. - wy marudziłam sobie pod nosem. Nie patrząc nawet kto to otworzyłam drzwi i szybko tego pożałowałam. Mina mi zrzedła. Harry się tylko zadziornie uśmiechał.
- Jak tam kotku? Łapka już nie boli? - zaśmiał się, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Bez mojego pozwolenia wyminął mnie w przejściu i zamknął drzwi.
- Czemu łapka? - spytałam zdezorientowana.
- Ten chłopak wczoraj powiedział, że kot mu w kuchni grasuje. - uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki. Pogłaskał mnie po policzku, a jak oparzona się cofnęłam.
- Wiem mój brat jest głupi. - odparłam. Kocham mojego brata! Wielbię!
- Czyli braciszek? - spojrzał na mnie a ja przytaknęłam. - Muszę uważać. - no i znowu się uśmiechnął.
- Ty lepiej uważaj. Bo jeszcze mam dwóch dodatkowych. - pogroziłam.
- A ja mam czterech kolegów. - spojrzał mi w oczy, które pokazywały jak bardzo się boję. - Nie bój się. Gwałcicielem nie jestem. - odetchnęłam z ulgą, na co on się zaśmiał. Zaczął iść w moją stronę, a ja się zaczęłam cofać. Natrafiłam na ścianę.
- Cholera. - powiedziałam. Stał bardzo blisko mnie. Wręcz za bardzo blisko. Nasze twarze dzieliły tylko centymetry.
- Gwałcicielem może nie jestem, ale mordercą? Kto wie... - wyszeptał mi do ucha a ja pisnęłam. Wtedy poczułam jego ręce na moim brzuchu i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się głośno śmiać. Po kilku minutach, które dla mnie były katorgą. - Jeszcze tylko twoja koleżanka.
- To tyle? - spytałam dziwiąc się.
- Poczekaj na Louisa. - spojrzałam na niego pytająco. - Tego co kazałaś mi do psychiatry wysłać.
- Zaczynam się bać. A teraz... Mogłabym zjeść śniadanie? - spytałam.
- Śniadanie? - zaśmiał się. - Dziewczyno. Ty wiesz, która godzina?
- Chłopaczku ty wiesz o której wstałam? Nie? To daj mi zjeść śniadanie. - skierowałam się do kuchni i zaczęłam jeść. Co się ze mną dzieje? Przecież w moim domu jest jakiś obcy chłopak, a ja sobie śniadanie jem. Nagle wszedł do kuchni i usiadł na przeciwko mnie.
- Jak masz na imię? - spytał mi się. Ja się zaczęłam śmiać. - No co? Nie przedstawiłaś mi się.
- I nie zamierzam. - odparłam. - Ej a skąd wiedziałeś, że sobie coś z ręką... ech przepraszam... z "łapką" zrobiłam? - spytałam podejrzliwie. O zaczął się zastanawiać.
- Zobaczyłem, że masz rękę owiniętą.
- Kłamiesz. Nie mogłeś zobaczyć bo miałam ja za plecami. - teraz to ja się uśmiechnęłam. - Śledziłeś mnie?
- Dobra. Koledzy byli w szpitalu i cię widzieli. Jak masz na imię ? - dążył dalej.
- Zgadnij. - uśmiechnęłam się zadziornie. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i zamykanych drzwi.
- Nicola! Już jestem. - krzyknęła Alex, a ja schowałam twarz w dłoniach.
- Zgaduję, że Nicola. - zaczął się śmiać.
- Nienawidzę cię Harry. - odparłam i wyszłam z kuchni do salonu gdzie była dziewczyna. - Alex... - zaczęłam.
- Tak? Stało się coś? - spytała z troską. Poczułam dotyk na moim ramieniu i odskoczyłam szybko do przyjaciółki.
- To się stało wskazałam na chłopaka.
- Oł... - powiedziała. Harry podszedł do niej i zaczął ją łaskotać jak mnie, po czym się pożegnał mówiąc, że następne spotkanie będzie inaczej wyglądało. My spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać.
- To nie sprawiedliwe?! - krzyknęłam.
- Co? - spytała nadal się śmiejąc.
- On mnie prawie do zawału doprowadził i dłużej mnie łaskotał... - odparłam smucąc się.
- Idziemy na zakupy ? - uśmiechnęła się.
- Z tobą zawsze. - zaczęłyśmy się ponownie śmiać.
Ale mordercą?! Hahahahah xD Lol Nie mogę :D Nie mogę doczekać się nn <3
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
RiDa