Wyruszył Mikołaj z prezentem do Ciebie. Frunie na swych saniach po gwieździstym niebie. Prezent prezentem, jednak dla Niego, najważniejsza jest Twoja radość i miłość do bliźniego. Bo o to chodzi w te najradośniejsze święta, by brama serca Twojego została odemknięta.
Wesołych świąt !
PS: Chciałabym uzyskać od was (czytelniczek lub czytelników) Komentarze. To motywuje mnie oczywiście do dalszej pracy.
PPS: Komentować można oczywiście z anonima < 3
PPPS: Te komentarze to taki mały mały prezent, który chciałabym uzyskać od was <3
PPPPS: Savannah RiDa'o - Dziękuję ci za komentarze i życzenia < 3PPPPPS: Przepraszam za to przynudzanie tymi PPP...S xD
Zapraszam na rozdział ! ;*
- Harry? Serio? - spytałam poirytowana - Ty sobie zdajesz sprawę jak ja się wtedy czułam? - stałam na przeciw chłopaka, który bezczelnie się śmiał. Chciałam mu dać tak zwanego liścia, ale już się powstrzymałam.
- Nie, ale gdybyś widziała swoją minę to byś się tak samo śmiała. - zaśmiał się Loczek.
- W ogóle skąd ten pomysł aby mnie porwać?
- To wymyślił Louis - pokazał na chłopaka, który pojawił się właśnie w drzwiach i spojrzał na Harry'ego pytająco.
- Jeszcze nie wylądował w psychiatryku? - spytałam, a brunet spojrzał się na mnie z rozgniewaniem.
- Wypraszam sobie! - krzyknął tak głośno, ze aż zatkałam sobie uszy. Harry się tylko uśmiechał. Za co dostał ode mnie z poduszki, którą wzięłam wcześniej z łóżka.
- Tak chcesz się bawić? - spytał z zadziornym uśmiechem i dostał ponownie poduszką. On szybkim ruchem wziął drugą i zaczęliśmy bitwę na poduszki.
- Dzieci. - powiedział Louis, chowając twarz w dłonie.
- Przyłączysz się ? - spytałam śmiejąc się.
- Nie skorzystam. powiedział, a ja rzuciłam w niego zieloną poduszką. - Oberwiesz za to. - szybkim krokiem znalazł się naprzeciwko mnie. Podniósł mnie i położył na łóżko. Głośno się przy tym śmiałam. Usiadł na mnie okrakiem i zaczął łaskotać. Lokowaty przyłączył się do chłopaka.
Bawiliśmy się tak długo dopóki poduszki się nie rozerwały i pierze nie rozniosło się po całym pokoju. Przy tym robiliśmy zdjęcia telefonem Louisa. Położyliśmy się we trójkę na łóżku. Wcześniej było czarne, a teraz oczywiście białe. Każdy z nas próbował unormować swój oddech. Trudne jednak to było, bo co chwilę znów wybuchaliśmy śmiechem.
- A tak z ciekawości... Czyj to pokój? - spytałam. Ciekawe kto będzie musiał go sprzątać.
- Zayn'a - odparł Harry.
- Ej, a on rano nie wraca z Perrie? - spytał Louis. Oparli się na łokciach i spojrzeli się na siebie.
- Cholera! - krzyknęli obaj i wstali z łóżka niczym oparzeni. Zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu. Wyglądali przy tym zabawnie
- Jak oni to zobaczą to nas zabiją!
- No wiem! Boże co tu robić.
- Posprzątać? - spytałam śmiejąc się. Chłopacy zaczęli sprzątać, a ja sobie leżałam na łóżku i przyglądałam im się z ciekawością. Pytacie czemu im nie pomogę? Przecież jestem gościem i na dodatek porwanym. - Jeszcze brakuje wam takich słodkich fartuszków. - powiedziałam śmiejąc się. Spojrzeli na mnie z wrogością. Nawet nie wiem kiedy, a zasnęłam.
Obudziła mnie czyjaś rozmowa. Z ciekawością wsłuchałam się w nią nie zdradzając tego, że już nie śpię.
- ... podoba ci się? - spytał Harry.
- Jest ładna, fajnie tańczy, ale nie w moim typie. - powiedział jakiś chłopak. Jego głos wydawał mi się dziwnie znajomy.
- A tobie Lou? - znowu Loczek. Boże czemu nie obudziłam się wcześniej? Wiedziałabym o kogo chodzi.
- Stary ja mam dziewczynę. - odezwał się brunet.
- Dziewczyna... - zaśmiał się zielonooki. - Przez cały czas ma jakieś tajemnice, rzadko się widujecie i myślę, że ma kogoś i cie już nie kocha.
- Eleanor? No proszę. Kocha mnie, a ja kocham ja! - krzyknął Louis. - Zazdrościsz? Jak chcesz to sam się umów z Nicol! - oni się pokłócili o mnie? O MNIE? Usłyszałam nerwowe kroki. Pewnie się wkurzył i wyszedł.
- Prze ze mnie się pokłóciliście ? - odważyłam się " obudzić ". Miałam smutną minę, ale mi zrzedła kiedy zobaczyłam chłopaka z imprezy. - Tylko nie mów, że ty tez brałeś w porwaniu udział.
- Jak długo nie śpisz? - spytał Harry.
- Dość długo. - rzekłam. - Chce do domu. Czy ktoś łaskawie może mnie odwieźć ?
- Jest ładna, fajnie tańczy, ale nie w moim typie. - powiedział jakiś chłopak. Jego głos wydawał mi się dziwnie znajomy.
- A tobie Lou? - znowu Loczek. Boże czemu nie obudziłam się wcześniej? Wiedziałabym o kogo chodzi.
- Stary ja mam dziewczynę. - odezwał się brunet.
- Dziewczyna... - zaśmiał się zielonooki. - Przez cały czas ma jakieś tajemnice, rzadko się widujecie i myślę, że ma kogoś i cie już nie kocha.
- Eleanor? No proszę. Kocha mnie, a ja kocham ja! - krzyknął Louis. - Zazdrościsz? Jak chcesz to sam się umów z Nicol! - oni się pokłócili o mnie? O MNIE? Usłyszałam nerwowe kroki. Pewnie się wkurzył i wyszedł.
- Prze ze mnie się pokłóciliście ? - odważyłam się " obudzić ". Miałam smutną minę, ale mi zrzedła kiedy zobaczyłam chłopaka z imprezy. - Tylko nie mów, że ty tez brałeś w porwaniu udział.
- Jak długo nie śpisz? - spytał Harry.
- Dość długo. - rzekłam. - Chce do domu. Czy ktoś łaskawie może mnie odwieźć ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz